____________________________________________________________________________
Niech mi nikt nie sugeruje, że nie mogą być notatki z myśli! Mogą. Tak jak mogą być notatki z frontu, czy lepiej - z podróży. Łapię myśli, które akurat mnie zajmują i zapisuję. Ostatnio na blogu...
_____________________________________________________________________________Oglądałam wczoraj na You Tube przez cały wieczór i potem do drugiej w nocy, obrady sejmu po oszczerczym raporcie MAK-u, obrady z dnia 18 i 19 stycznia tego roku.
Czegoś podobnego w życiu nie widziałam!
Neandertalczyk Niesiołowski - sprawujący funkcję marszałka sejmu(!!!) – wybrany na tą funkcję przez podobnych mu neandertalczyków, dał pokaz niebywałego polskiego chamstwa.
Właśnie polskiego. W Australii też się kłócą w sejmie, ale nikt nie wyłącza mikrofonu i nie rozkazuje siadać (obrażając go słownie przy tym!), normalnie zabierającemu głos człowiekowi, pozwalając mu wypowiedzieć się do końca.
Posłowie PiSu zadający pytania Tuskowi - w sprawie świadomego tuszowania prawdy o katastrofie, nikczemnej podległości polskiego rządu Rosji i oszukiwania narodu polskiego - dostali na swoje wystąpienia 1 minutę!
Cham Niesiołowski bezczelnie i złośliwie przerywał im w pół słowa, kilka sekund przed zakończeniem wypowiedzi!, przy tym obrzucał kulturalnie protestujących na takie zachowanie obelgami, nazywając ich (sic!) chamami i rozkazywał!... zejść z trybuny!!!
Pokaz przemocy i terroru jak za Stalina! Gułag! Identyczne metody!
Posłowie PiSu nie byli traktowani jak zadający konkretne pytania premierowi - który świadomie dopuścił się przestępstw - tylko jak przesłuchiwani na milicji kryminaliści!
To niebywały skandal.
Podobnej bezczelności rządu, przepraszam nierządu, nie ma w żadnym państwie, który nazywa się demokratycznym. Może tylko w tych państwach, gdzie panuje totalitaryzm.
Tusk siedział z podłą miną, która wyrażała być może strach, być może zniechęcenie, a być może wstręt do samego siebie, Klich z miną patologicznego tchórza i kłamcy - wizerunek do rozszyfrowania dla psychologa. Minister zdrowia jak zakochany piesek zaglądała w oczy premierowi, merdając ogonkiem...
Ci ludzie sprawują rządy w Polsce? Od nich zależy przyszłość Polski?
Demokratyczne wybory posadziły ich na stołki - kto na nich głosował? Ludzie podli, ciemna masa, gawiedź, głupcy zmanipulowani przez oficjalne polskie media na poziomie infantylnej Olejnik, kręcącej tyłkiem na krześle i włosy na palcu w czasie rozmowy z prezesem partii? Ludzie, dla których autorytetem są kabotyńscy „intelektualiści”: Kutz, Wojewódzki i im podobni?
Gdzie idziesz Polsko? - na zatracenie...
______________________________________________________________
Jak nas widzą na świecie?
Jest film na You Tube ze spotkania prez. Komoruskiego z prezydentem Obamą.
Na ty filmie można zaobserwować zachowanie Komora. Ta ręka!... W pewnym momencie wygląda jakby babę z nosa kręcił.
Ale najgorsze jego napuszenie. Rozmawia z Obamą z wyższej pozycji! Z pozycji ambasadora Rosji. Pewnie wydaje mu się, że ma całkowite poparcie tego kraju. W ogóle jakim prawem w spotkaniu polsko-amerykańskim mówi o zresetowaniu tysiącletnich stosunków z Rosją! I to zakończenie: "my na końcu naciśniemy reset!"(już k...a nacisnęli, efektem jest końcowy raport MAKu)... Niesamowite, taki ktoś jest polskim prezydentem!...
Chodzi mu o "zbudowanie twardej tkanki współpracy Polski ze Stanami Zjednoczonymi. I jest zainteresowany aktywnością kapitału amerykańskiego w Polsce, na zasadach zdrowej konkurencji, bo zawsze dobrze robi mocna konkurencja."(!!!)
Obama w tym momencie patrzy na niego jak na jakiś okaz i uśmiecha się ironicznie.
A po żądaniu zniesienia wiz dla Polaków, Obama dziękuje mu za choinkę z bąbkami...
Jest drugi film, którego nie mogę w tej chwili znaleźć, bo nie ma go na YT.
Jest tam moment, tuż po kretyńskim dowcipie Komorowskiego na temat stosunków polsko-amerykańskich, który to dowcip Obama przyjął jako obrazę swojej żony.
Obama, z kamienną twarzą, opanowany, wycedził po chwili: „dobry dowcip”. Chrabia ze WSI oczywiście nie poniał i siedział z głupim uśmiechem, zadowolony z siebie. Z jaką pogardą Obama patrzy tam na przedstawiciela polskiego narodu! W tym momencie nawet bez uśmiechu...
Czy Polacy zrozumieli jak poniża Polskę ten jej „przywódca”? Wszak jaki naród, taki prezydent...
Nic dziwnego, że z amerykańskiego fabularnego filmu o przewrocie w Gruzji, wycięto wcześniej nakręcone sceny z aktorem grającym Lecha Kaczyńskiego. Stało się to po fałszywym raporcie MAKu, który zniesławił Polskę na całym świecie.
Pijany generał, szalony zmarły prezydent!, a do tego całkiem już realny nieobyty, bez kultury, obecnie sprawujący władzę! Oto nasz wizerunek na świecie, żałosny... a autorem tego wizerunku jest obecny polski nierząd.
Nikomu na świecie nie będzie zależało, żeby wnikać w prawdę, co poszło w świat - już zostanie. To my, Polacy mamy obowiązek prostować te kłamstwa i wybrać inną władzę, podobnie jak musimy walczyć z fałszowaniem historii protestując przeciw nazwie „polskie obozy koncentracyjne”.
____________________________________________________
Sprawa katastrofy pod Smoleńskiem pokazała również, że jesteśmy narodem o jedynej i niepowtarzalnej moralności.
Otóż, gdyby w jakimkolwiek innym kraju, na terenie nieprzyjaznego mu państwa, rozbił się samolot z prezydentem, rządem oraz sztabem armii na pokładzie, spowodowałoby to głęboki, powszechny żal i współczucie połączone z pomocą duchową i materialną dla rodzin zabitych.
I oczywiście śledztwo w sprawie wyjaśniania przyczyn katastrofy, nie byłoby w rękach państwa, na którego terenie spadł samolot... Natomiast dochodzenie przyczyn wypadku byłoby drobiazgowe, prowadzone przez komisję międzynarodową, dowody zabezpieczone, rodziny otoczone opieką, w mediach wyrażano by się z szacunkiem o zmarłych. No... taka moralność istnieje na świecie. Ale nie w Polsce, my jesteśmy indywidualistami!
U nas należy lżyć zmarłych - ku uciesze gawiedzi, potajemnie powieszoną tablicę z nazwiskami ofiar obrzucać ekskrementami, sikać na krzyż postawiony tymczasowo dla uczczenia pamięci poległych (zaznaczam!, od początku było wiadomo, że tymczasowo...), nie wolno też dochodzić prawdziwych przyczyn katastrofy, nie wolno nawet myśleć!, a tym bardziej publicznie wyrażać wątpliwości – TABU!!!...
Każdy, kto się wyłamuje i próbuje protestować przeciw tej moralnej zgniliźnie, jest uznawany za zdrajcę Polski! Jak też za debila, człowieka bez kultury, niewykształconego ćwoka...
Prawdopodobnie gdyby była taka możliwość, zesłano by takich na Sybir.
Natomiast ci, którzy przyklaskują targowiczanom, to ludzie wyjątkowo kulturalni (o czym można się przekonać czytając ich komentarze pod felietonami na te tematy), rozsądni (ze strachu lub wygodnictwa cicho siedzą...), głęboko wykształceni (w snobiźmie, sobkostwie, nieuczciwości) i wybierający obecnego „prezydenta” dla prawdziwych wartości duchowych i moralnych: „Głosuję na Komorowskiego, bo on jest taki ...postawny”, „...bo ma pięcioro dzieci”, „bo jest przystojny (?)” itp. To nie dowcipy, to opinie wyborców tego nierządu, nagrane przed jednym ośrodkiem wyborczym, film jest dostępny na YT.
Zaś przypominanie katastrofy, wszelkie próby dochodzenia do prawdziwych przyczyn są po prostu niesmaczne, należy o tym jak najszybciej zapomnieć, bo temat nie jest „trendy”. Brrr....
Wyjechałam z Polski szarej, biednej, zniewolonej i smutnej. To było 29 lat temu.
Nie wróciłabym nigdy, bo przez tyle lat zmieniły się tylko kolory na zewnątrz.
Polska nadal jest biedna, zniewolona i smutna. A moralność części narodu zgniła.
___________________________________________________
Jeden z moich znajomych z Polski, w mailu zacytował łacińskie zdanie, przetłumaczył je na polski i wyjaśnił: „bo nie uczyłaś się w szkole łaciny.”
Trafił w dziesiątkę! Mordowałam w liceum łacinę przez 4 lata, ale rzeczywiście się jej ...nie uczyłam.
_______________________________________________________
Jedyne polskie pismo rozrywkowe dostępne w bibliotece publicznej na Maroubra to Twój Styl. Jeśli są nowe numery, wypożyczam.
Przede wszystkim rozwiązuję krzyżówkę (na szybko, bo krzyżówki są tu łatwe) - jeśli nikt mnie nie ubiegł, a potem czytam wywiady i felietony.
Kiedyś najlepiej czytało mi się Agatę Passent, ostatnio jakby zabrakło jej weny, czy pomysłów? Emocja nie trzyma do końca felietonu. Szkoda, bo potrafi ona świetnie bawić się słowami. Jej dawne felietony to arcydziełka gierek słownych i zaskakujących, ale też pomysłów na czasie, ze świetną puentą.
Twórczość dwóch pozostałych felietonistek czytam z mieszanymi uczuciami. Olgę Lipińską odbieram, jakby pisząc nie miała pojęcia, o co jej właściwie chodzi. Myślę, że jest to osoba chaotyczna, może nawet rozhisteryzowana? Podkreślanie tych cech w felietonie wcale nie jest „do śmiechu”. I za dużo tam zemsty na byłych nielubianych kolegach, którym jak widać „nie przepuści”. A jej poglądy polityczne!... Właściwie można je nazwać niepoglądami politycznymi.
Krystyna Kofta natomiast pisze plotki i ploteczki z intymnego życia swoich znajomych. Jak ktoś lubi, może czytać jej „gorącą linię”. Ja nie... Ani mnie ona ziębi, ani grzeje... W ogóle nie lubię i nie czytuję tzw. „powieści dla kobiet”, które jak sądzę właśnie pisze p. Kofta. A szkoda, bo takie nazwisko jednak zobowiązuje...:)
Twój Styl trafił na moje Blogowisko, konkretnie na felieton o serialu Magda M., w którym wykpiłam nierealną postać adwokatki, do tego śmiesznie granej przez Joannę Brodzik.
I nazywając mnie antyfanką serialu zacytował zdanie z mojego felietonu - „Nigdy nie słyszałam o idiotce, która z powodu niepowodzenia w miłości mazała by sobie twarz czekoladowymi lodami i rozsypywała popcorn po całym mieszkaniu, robiąc buzię w ciup i oczy w słup.” - dodając komentarz: „W ciup i w słup – czasem wystarczy, żeby stać się legendą.”
Legendą? Dla kogo? Z pewnością nie dla milionów singelek po trzydziestce, bo takie muszą być naprawdę dobre w swoich zawodach, żeby nie przepaść w konkurencji, muszą umieć obsługiwać ekspress do kawy, jak też wykonywać domowe czynności przynależne mężczyznom. Współczesna singelka po trzydziestce, to kobieta mocna, zaradna, a nie słodka idiotka.
Czy jestem antyfanką serialu? Paweł Małaszyński to świetny i wyjątkowo pociągający aktor, inne postacie są realne i świetnie zagrane, treść śmieszna, tylko główna bohaterka irytuje, bo jest głupawa i brak jej wdzięku...
O serialach pisała w Twoim Stylu również kobieta. I ... niestety niesolidarnie przyznam, że wolę pisanie mężczyzn w tym miesięczniku. Najlepsze felietony, prawdziwe, z życia wzięte, idealnie skonstruowane, z cudownym, lekkim sarkazmem napisane, są autorstwa jedynego mężczyzny w tym towarzystwie. Mam na myśli oczywiście Leszka K.Talko. Od nich zaczynam czytanie i po nich, już nic mi się tu nie podoba.(Mowa o felietonach. Wywiady i historie kobiet - wierzę, że prawdziwe - są bardzo dobre.)
Podobno to jest jego pseudonim literacki. Zmartwiło mnie tylko, że pisał dla Gazety Wyborczej. Mam jednak nadzieję, że nie na tematy polityczne...
___________________________________________________
„...opłacało się postępować przyzwoicie...” powiedział kiedyś Komorowski.
Nie pamiętam już w jakim kontekście, ale faktem jest, że on nie skorzystał z tego stwierdzenia. Widać jednak mu się nie opłacało...
________________________________________________________
Wie, że nic nie wie i tylko w tym jest podobny do Sokratesa.
_________________________________________________________
Wspomnienia z poprzedniego życia bywają tylko podświadomymi uczuciami.
Niepokoją, ale nie sposób przypomnieć sobie żadnego zdarzenia. Zostawiają dziwne uczucie, czasem dobre – coś w rodzaju tęsknoty, czasem groźne - strach.
Jako dziecko bałam się muzyki chóralnej z dawnych wieków, bałam się słuchając chłopięcych chórów (potem skojarzyłam, że prawdopodobnie było to związane ze strachem przed pedofilią).
Podobne uczucie wzbudzała we mnie pieśń studencka „Gaudeamus igitur”. Prawdopodobnie dlatego nigdy nie chciałam studiować na uniwersytecie.
______________________________________________________
„Zaginiony symbol” – ostatnia powieść Dona Browna, mistrza thrillera. Jeszcze nie czytałam. W ogóle nie interesują mnie krytyki na temat jego twórczości, bo pisze on arcydzieła w tym stylu. Niesamowicie logiczna konstrukcja, akcja, pomysły, wszystko oparte na realiach historycznych i naukowych.
I nawet jeśli w jego powieściach dzieją się rzeczy niemożliwe, to zdając sobie z tego sprawę - i tak świetnie się go czyta. Za jednym zamachem... I po kilka razy.
________________________________________________________
Ktoś na facebooku zarzucając mi jednostronność, w rzeczywistości dał mi komplement!...
Jednostronnośc to uczciwość, znajomość tematu, lojalność. Oczywiście nie ma to nic wspólnego z fanatyzmem, to już inne słowo i inne znaczenie.
Natomiast dwustronność, to ...dwuznaczność. W myśl przysłowia: ”Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”. Będąc dwustronnym można zyskać ...obustronną nienawiść. Takie postępowanie w czasie wojny nazywa się zdradą. Natomiast w czasie pokoju jest to „siedzenie na płocie”. Świadczy o słabym charakterze i jest niebezpieczne, bo z płotu można spaść.
Jeszcze gorsza jest bezstronność. Bezstronny to egoista, tumiwisista, robot pozbawiony empatii i ...morale. Bezstronni najczęściej podają ci rękę miękką jak flak, bo są bezwolni. Takimi najłatwiej manipulują łajdacy. I łajdakom bezstronni najchętniej ulegają...
___________________________________________________
Błąd ortograficzny jest jak pierdnięcie w towarzystwie. Ale każdemu choć raz w życiu się zdarzy.
______________________________________________________
W Australii mamy najróżniejsze kluby, takie hangary z rozrywką. Nie przepadam, przypominają mi peerelowskie domy kultury. Tyle, że te tutaj mają elegantsze budynki.
RSL-e są poświęcone bohaterom wojennym, a Rotary Cluby podobno zrzeszają miejscową elitę. Nie zauważyłam... byłam kilka razy i kto chciał to wchodził, niektórych bywalców trudno byłoby zaliczyć do elity...
Wszędzie sala obiadowa, sala z maszynami pokerowymi, sale widowiskowe. Jedyny klub, który jakoś przypadł mi do gustu, to klub w Bankstown (nie polski!). Tam gdzie jest restauracja italiańska, zrobiona w stylu dzielnicy starego włoskiego miasta.
Jedyny mankament – przychodzi zbyt wiele ludzi i jest hałas. Za to tanie jedzenie.
Na marginesie: nasz Polskim Klub w Ashfield wymaga natychmiastowego remontu dolnej sali i pomalowania na zewnątrz, dopiero wtedy, bez wstydu zamieszczę jego fotografię...
_________________________________________________________
Jeśli mam z kimś na facebooku powtarzające się „starcia” (głównie z wielbicielami nierządu), to go po prostu ...ścieram.
Kiedyś nie potrafiłam powiedzieć „nie”, bo szkoda mi było ludzi. Z wiekiem nauczyłam się, że dla głupich i łajdaków nie warto mieć litości. Nie i cześć!
Niektórym nawet można powiedzieć dosadniej – won!
______________________________________________________
Koleżanka udowadniała mi, że tolerancja to obojętność.
Nie... Obojętność to absolutne niezainteresowanie. Równa linia, jak na monitorze w chwili śmierci. Najtrafniej objaśnia obojętność horwackie słowo „ravnoduśnost” czyli równość duszy – w dosłownym tłumaczeniu. Najbardziej nieprzyjemne i poniżające drugiego człowieka uczucie...
Zaś tolerancja nie znaczy, że jest się obojętnym na jakieś sprawy. Np. nie lubię danej religii, bo uważam, że głosi nieprawdę. Czyli nie jest mi ona obojętna, ale jeśli jej wyznawcy nie szkodzą nikomu, a ta wiara daje im szczęście – toleruję ją.
Nie podoba mi się sex gejów, ale to jest ich wybór, mnie nie szkodzi, więc mimo niechęci jestem wobec nich tolerancyjna.
Tolerancja jest to jak widać, przezwyciężenie swoich nieprzyjaznych dla pewnych spraw uczuć. Nie lubię, ale toleruję, czyli nie występuję przeciw, nie dyskryminuję. Nie uważam się za wyrocznię i szanuję wybór innych ludzi.
____________________________________________________
Tępaki, które zawsze mają rację...
Nie należy wdawać się z nimi w dyskusję, bo ta nic nie daje. (Tego też się uczę całe życie... bo ciągle mam nadzieję, że kogoś nawrócę...)
Bywa, że będąc pewną na 200% z dowodami, usiłuję przekonać takiego zakutego, choć wiem, że szkoda czasu, bo jeśli nawet przedstawiam mu dowód swoich racji np. w postaci deski, on mówi, że to karton i już.
Daję mu w łeb tą deską, a on na to, że nic nie czuł, bo przecież to tylko karton.
______________________________________________________
Zauważyłam, że ostatnio niektórzy lekarze interniści w ogóle nie dotykają swoich pacjentów. Badanie przeprowadzają za pomocą komputera. Wysyłają cię np. na analizę krwi i jakiś skan, i potem już wszystko o tobie wiedzą.
Dotykanie pacjenta wiąże się z wysiłkiem fizycznym, można się jakimś świństwem zarazić oraz po każdym pacjencie należy umyć ręce. A od ciągłego mycia rąk skóra pierzchnie.
Wobec czego jak pacjent jęczy, że mu gdzieś strzyka, to należy go wysłać do specjalisty. Ten już nie będzie miał wyjścia i będzie musiał mieć z jęczącym kontakt fizyczny. Ale ostatecznie tyle zainkasuje za wizytę, że częste mycie rąk mu się opłaci.
______________________________________________________
Kiedyś powiedziałam interniście, którego najlepszy na roku dyplom promieniował za szkłem w ramkach, że mam niepokojące bicia serca w gardle - jak wiadomo, czasem może to być stan przedzawałowy. Najlepszy na roku internista odpowiedział mi logicznie, ze wszystkim ludziom serce bije.
Na szczęście mam też swojego kardiologa, być może z gorszym dyplomem, ale z większym talentem do leczenia. Jedynym mankamentem jest, że muszę do niego zamawiać wizytę i w razie pogotowia zdana jestem na internistę z najlepszym na roku dyplomem.
_____________________________________________________
Moja rodzinna lekarka ( naprawdą nie wiem dlaczego u nas się to nazywa: family doctor, bo gdy jestem bardzo chora do domu przychodzi ktoś zupełnie nieznany), zawsze jak do niej przychodzę, z entuzjastycznym uśmiechem pyta już w drzwiach: - Jak się czujesz, dobrze, prawda?
Jest pewna, bo nie przyjmuje mnie, gdy jestem chora (wtedy szukam lekarza, u którego nie muszę zamawiać wizyty...), tylko wyłącznie na zapisy, na które czekam miesiącami...
_______________________________________________________
W Polsce chcą, żeby szpitale były tylko prywatne. Świetnie!, jeszcze powinny być prywatne sądy i policja. A, że prywatny rząd już mamy, to może sprywatyzuje on całą Polskę, jeśli przedtem jej nie wyprzeda....
_______________________________________
Nie przekonam się do nagłych i koniecznych właśnie teraz! eksperymentów z akceleratorem w Szwajcarii. Po co nam wiedzieć dziś, jak powstał wszechświat, jeśli nie możemy opanować żywiołów, leczyć aids, czy raka, a choćby głupiego kataru.
Wielki Zderzacz Hadronów może poczekać, a pieniądze na niego stracone powinny iść na pożyteczniejsze dla ludzkości badania. Ale ludzie zawsze tracą czas i pieniądze na szukanie czegoś niemożliwego.
Nie umiemy znaleźć się na naszej Ziemi, a szukamy „tunelu czasoprzestrzennego prowadzącego do innego czasu lub przestrzeni.”
Obcy, którzy nas obserwują, zapewne nie są w stanie zrozumieć naszej głupoty. Jeśli mimo to jakoś nas chronią, to można tylko im współczuć tak niewdzięcznego zadania...
_________________________________________
Selenium w płynie jest lekarstwem zapobiegającym rakowi (podobno...).
B 17 leczy raka ( też podobno...).
________________________________________
Polska jest trzecim na świecie krajem pod względem liczby trzymanych w domach kotów. Zaraz po Australii i USA. Wniosek z tego, że najwięcej kotów hoduje się w Australii.
Na co ja jestem dowodem, bo mam ich siedem i zawsze miałam po kilka, a bywało, że jak się rozmnażały, to przez dwa miesiące było ich w domu i piętnaście! Niech żyją koty! Najpiękniejsze zwierzęta na świecie!... I najmilsze...
Patronką kotów jest egipska bogini Bastet odpowiedzialna za miłość i płodność.
__________________________________________________
Co sprzedano z Polski: Wedel – kupili Japończycy, zakłady Skawa – Niemcy, Hutę Sędzimira – Hindusi, bulwary nad Wisłą - Hiszpanie, Zakłady Pruszkowskie – Niemcy, Stocznię Szczecińską – Katarzy. To tylko kilka, muszę znaleźć informacje o reszcie.
Nawet bulwary nad Wisłą nie należą do Polski? Cuda i dziwy...
_____________________________________________________________
Gdy czytam wypowiedzi niewierzących w obecność Obcych na Ziemi, mam wrażenie, że nie żyję w XXI wieku, tylko w zacofanym średniowieczu.
Jakieś pięć lat temu robiłam w radiu audycję na temat uprowadzeń. Już wtedy było zarejestrowanych wzięć (na całym świecie) w liczbie 3,5 miliona! I to takich, które uznano za prawdziwe. Audycję robiłam na podstawie artykułu z Paris Match ( w j. angielskim).
Ludzie byli poddawani hipnozie, wszyscy mówili podobne historie, podobnie opisywali obcych, statki kosmiczne, choć nie mieli ze sobą łączności i nie mogli wiedzieć, co mówili inni.
Obcy są na Ziemi od tysięcy lat, opisuje to i Biblia i inne święte księgi, wszystkie mity to opisy pobytu Obcych, bogowie to kosmici. Są nawet rysunki w grotach wykonane przez pierwotnych ludzi. Na podstawie opisu pojazdu kosmicznego z proroctwa Ezachiela skonstruowano łazika wykorzystanego na księżycu.
Ale... przekazy wycięte w zbożu (wg. niedowiarków) robią ludzcy maniacy posiadający niesamowicie nowoczesne i absolutnie dokładne urządzenia, nie wiadomo w jaki sposób i z jakich materiałów skonstruowane? do tego wycinacze muszą pewnie mieć w sobie siłę nadprzyrodzoną (i to nikogo nie dziwi), bo we wszystkich wycięciach zmierzono powiększone promieniowanie.
A implanty wstrzykują ludziom zwariowani weterynarze...
Zastanawiam się na jakiej planecie żyję? Z jednej strony miliony potwierdzeń i tysiące materialnych dowodów, filmy, które przygotowują ludzką świadomość na przyjęcie faktu istnienia Obcych, nawet potwierdzenia przez ...Watykan.
A z drugiej strony jakiś cieć ci mówi, że on nie widział, więc nie istnieją...
Straciłam szacunek dla Lema i Ditfurtha, gdy obwieścili, że jesteśmy sami we wszechświecie.
___________________________________________________
Cytat: „Mój program wyborczy jest tożsamy z programem PO, który powtarzam – sam napisałem.” Komorowski, 8 maja 2010r.
____________________________________________________